Princess Royal niespodziewanie przejęła moje dni, umysł i serce. Po obejrzeniu wspaniałego The Sword And The Brocade nie spodziewałam się znaleźć tak dobrego chińskiego dramatu historycznego. Nie mówiąc już o obsadzie! Princess Royal zatrudniła kilku naprawdę świetnych aktorów, którzy stworzyli fantastyczne postacie. Ta recenzja nie będzie długa, ponieważ trudno znaleźć jakiekolwiek wady w tym dramacie!😅
Chemia między głównymi bohaterami była wyjątkowa 😍 Są definicją starego małżeństwa - kłócą się i wiedzą, jak zajść sobie nawzajem za skórę, ponieważ znają się od podszewki. Chociaż się kochają, robią to w tajemnicy. Czują się ze sobą komfortowo, ale są sekrety, które uniemożliwiają im zaufanie sobie w 100%. Ich sposób okazywania uczuć jest tak podobny do mojego męża i mnie, że oglądanie ich jako osoby trzeciej było zabawne.
Princess Royal jest pełen romansu i intryg pałacowych. To historia o drugiej szansie w życiu, akceptacji i przebaczeniu, zaufaniu i miłości. Pytanie, komu ufać, a kto naprawdę myśli jak ty, to powracający temat. Zdziwiło mnie, że cesarz wahał się, czy zjeść ciasteczka przyniesione mu przez córkę. Oburzyło mnie jego zachowanie, JAK MOŻNA NIE UFAĆ WŁASNEMU DZIECKU 😡 Ale potem pomyślałam o tym i doszłam do wniosku, że dodanie trucizny przez kogoś innego było bardzo łatwe i szybkie w tamtych czasach 😟 To uświadomienie mogło go naprawdę zranić 😥 szkoda, że zaszkodziło to również ich związkowi.... Nic dziwnego, że wszyscy w tym pałacu mają problemy z zaufaniem! Podobało mi się, jak zmienili się główni bohaterowie w tym temacie - w swoim pierwszym życiu byli pierwszymi, którzy przestali sobie ufać, podczas gdy w swoim drugim życiu ufali sobie całkowicie.
Pierwszą byłaby Lady in Butcher's House (pol. Dama W Domu Rzeźnika), trzecia w pierwszej linijce czołówki. Drama była naprawdę ciekawa ale tyle scen było tam przeciągniętych, że niejednokrotnie musiałam przewijać do następnych aby nie usnąć. Główna postać żeńska była ok, męska postać już mi się natomiast mniej podobała ale w swoich dziwactwach byli siebie warci. Dlaczego bym wróciła? Bo fabuła była interesująca i mogła się dobrze rozwinąć. Niestety główne postacie nie pozwoliły mi zostać na dłużej 😕
See You Again (pol. Do Zobaczenia Następnym Razem) to druga drama w pierwszej linijce i druga drama, której może pewnego dnia dam drugą szansę. Podobnie jak w poprzednich dramach to aktorzy sprawili, że nie dotarłam do Le Grand Finale. Tutaj fabuła jest bardziej pokręcona i w nowszych dramach podróże w czasie i podwójna linia akcji wychodzi Chińczykom lepiej. Niestety w tej dramie troszkę polegli. Męską postać bardzo lubiłam 😁 był zabawny i szybko orientował się z nowym świecie, ale żeńska postać była IRYTUJĄCA do moich głębokich granic. Nie wiem jakbym miała oglądać serial gdzie nie lubię głównej postaci żeńskiej ale może bym dała radę, przebrnęłam przez Goblina w końcu 😅
The Scholar Dream of Woman (pol. Naukowe Marzenie Kobiety) znalazłam na RakutenViki szukając czegoś z innej epoki niż dawne czasy Imperium Chin. Do listy oczekujących wpadło wtedy ok 5 dram ale tylko tą rozpoczęłam. What a fail 😒 Drama ma stanowczo za wiele wątków. Zakładam, że w kolejnych 40 odcinkach są one rozwinięte lub nawet rozwiązane ale szczerze wątpię, że wszystkie. Pierwsze 3 odcinki to jedna wielka lawina postaci, uciętych informacji i niepotrzebnych nieporozumień.
3 dni po premierze finału No Gain No Love na platformę Amazon Prime wpadł 2-odcinkowy spin-off tego serialu nazwany Spice Up Our Love (Ożyw Naszą Miłość). Dawno nie widziałam tak daremnej i bezsensownej produkcji. Skupia się na Nam Ja Yeon i Bok Gyu Hyun ale wrzuceni są oni do treści mangi jaką Ja Yeon pisze. Jest to ultra dziwny koncept, nie wiadomo co-gdzie-jak i po co się dzieje. Miało to być rozwinięcie ich historii miłosnej z głównej produkcji ale postacie zrobiły są sztuczne, a treść właściwie niczego nie wniosła. Przez ten tragiczny spin-off boje lubienie serialu Bez zysku Bez miłości opadło. Trudno nie jest traktować tego jako część dalszą bo są to te same postacie, imiona, wygląda, lokalizacje ale jest to tak słabe, że aż wstyd. 2/10 i nie polecam!