Kill Me Love Me - Zabij Mnie Kochaj Mnie
Zwiastun i początek dramatu były fantastyczne. Silne postacie, wciągająca fabuła i niesamowita chemia między głównymi bohaterami. Plan był taki, aby dać nam mężczyznę, który jest chodzącą czerwoną flagą, zabójczynię, świat pełen wrogów i rozwijającą się seksowną miłość, którzy powinni się nienawidzić. Niestety, dostaliśmy standardową intrygę dworską, rodzeństwo rywalizujące o władzę w pałacu i miłość męczeńską.
Największy problem miałem w tej serii z odwróceniem osobowości postaci i zmianą tonu serii 😡 Murong Jing Zaczyna serię jako twardziel, zdegenerowany i bezwzględny, ale w 10. odcinku (1/3 dramatu) zmienia się z Pana Czerwonej Flagi w Pana Nudnego Zielonego. A co gorsza, pod koniec jest po prostu płaczącym chłopcem. Podobna sytuacja ma miejsce z głównym bohaterem. Mei Lin trenowała przez 10 lat, aby dokonać wielkiej zemsty i pomścić śmierć swoich rodziców i spalenie miasta. Miała być śmiertelną zabójczynią... a oni wciąż ją ratują. Poza kilkoma fajnymi scenami walki, jest zasadniczo sprowadzona do damy w opałach. Płomień gorącej miłości, który producenci dali nam w zwiastunie, to tylko 5 (?) scen w samej serii. Płomień szybko gaśnie i nie wraca na ekran. Trzecia klapa.
Raczej liczyłem na dramat o zemście, a nie miłości. Chciałem czegoś innego niż to, co zwykle widuje się w dramatach. Niestety Princess Royal wykorzystała ten temat i to wszystko, na co mogę liczyć w tym roku.
Kill Me Love Me nie rozgrywa się tylko między dwoma braćmi i dwoma królestwami. To drugie, dom rodzinny Księżniczki Pokoju, było dla mnie szalone i zwariowane. Nie wiem, o jakich latach myśleli producenci, ale wydawało się to bardzo niskiego lotu i w subreddicie przypominało mi bardziej Majów niż Chiny.
Dla wielu związek księżniczki z królem państwa Yan był „obrzydliwy”, ale dla mnie idealnie pokazywał, jak wyglądają małżeństwa księżniczek. Nie były takie jak w produkcjach Disneya. Często młode dziewczyny wychodziły za mąż za starców, czy tego chciały, czy nie. Były bardziej pieczątką lub depozytem niż osobą.
Zanim dotarłem do prawdziwego zakończenia Kill Me Love Me, moim zakończeniem była śmierć wroga, a następnych 8 odcinków było wyczerpujących do oglądania. Wszystko, co nastąpiło później, było kompletną stratą czasu z absurdalnym rozstaniem i bezsensownym trójkątem miłosnym. Możesz łatwo pominąć te kilka odcinków i obejrzeć ostatnie 2, a dowiesz się tego samego. Prawdziwe zakończenie, chociaż bardzo łzawe i smutne, było zaskakująco dobrze zrobione i przemyślane. Kill Me Love Me nie jest najlepszą produkcją tego roku, ma wiele niedociągnięć, ale nadal jest interesujące i polecam je obejrzeć.
Komentarze
Prześlij komentarz